wtorek, 14 października 2014

kolejna wariacja z mielonym z indyka...dynia Hokkaido...

to jeszcze jedna wariacja na mielone....pewnie nie ostatnia..;)
zmieliłam pół kilo piersi z indyka w malakserze...do tego jakieś 400g dyni Hokkaido tak samo zmielonej z kawałkiem imbiru...mi za mało, innym pasowało...więc wg uznania...
jedną czerwoną cebulę i jedną białą zeszkliłam na oliwie...+ 2 ząbki czosnku...do tego jajko jedno...sól...pieprz...pół pęczka koperku....
trochę kurkumy i gałki muszkatołowej....
wszystko dokładnie wymieszać...;)
jakby się nie kleiło to można z pół puszki zgniecionej ciecierzycy dodać (jak w wcześniejszych przepisach dawałam zamiast bułki..)
obtaczałam w otrębach żytnich....
po kilka minut z każdej strony na rozgrzanej oliwie z oliwek...
i smacznego!...;)
mają fajny słodkawy smak...MG i MŚ się zajadali..;)




dyńkowe frytki....dynia piżmowa

Kilka razy słyszałam,że można z dyni frytk też robić... z racji,że w tym roku tyle odmian się pokazało to i też wymyśliłam z tejże frytki....
gdzieś ktoś pisał żeby z odmiany Hokkaido ale mając doświadczenie,że jak zupę robiłam to się dosyć paćkała użyłam dyni piżmowej....jest bardziej twarda i się tak nie rozmięka...


generalnie żadna robota....obrać trzeba ze skórki...pokroić na mniej więcej równe kawałki....
bo tego imbir w drobne słupki....myślałam jeszcze o czosnku ale to już późną jesienią wypróbuję....
trochę oliwy i wymieszać żeby obkleiła frytki...i odrobina otrębów żytnich...
na folię aluminiową i do piekarnika w 180 stopniach na ok 25 min...zależy jak duże kawałki....
posolić i troszkę ostrej papryki i smacznego!...
pomyślę jeszcze nad jakimś sosem....ale ta piżmowa tak jest smaczna sama że chyba sos nie jest konieczny...sami zresztą spróbujcie i napiszcie jeśli coś pod nie Wam przypasuje....



środa, 27 sierpnia 2014

wariacja na mielone indycze....również z wersją bezglutenową..:)

oszczędzać czas zacząć...:) jesień idzie wielkimi krokami....
więc zamiast dzisiaj wygadanego pstrąga mnóstwo mielonych kotletów.....
pół kg mielonego indyczego, Pan mi zmielił w rzeźniku pod blokiem...przy diecie bezglutenowej to jest ważne,żeby mielone było niegarmażeryjne....pchają tam jakieś dziwne polepszacze....
do tego 2 garście słonecznika i garść siemienia lnianego..
spora głowa zblanszowanego brokuła...zgniotłam go z połową puszką ciecierzycy + odrobina oliwy....
do mięsa...;)
zeszkliłam 2 spore czerwone cebule z 4 ząbkami czosnku....zostawiłam do wystygnięcia...
do mięsa...:)
porządnie trzeba wymieszać....
+ ja użyłam soli himalajskiej (dostałam więc korzystam..:)) +świeżo zmielony pieprz +zmielona gałka muszkatołowa +świeżo starty imbir i oczywiście suszone chili...
i sporo posiekanego koperku....
miałam jeszcze kilka liści świeżego tymianku, też wrzuciłam...
znów porządnie wymieszać...:no i oczywiście jajko....nie dość,że zapomniałam kupić, biec musiałam do sklepu pod blokiem to jeszcze jak już miałam zapomniałabym dodać...:)
i znów porządnie wymieszać....
teraz dwie opcje do obtaczania kotletów...: jedna ta bezglutenowa to w mące gryczanej...
druga teoretycznie bezdietowa to w pogniecionych żytnich chlebkach typu wasa...
obydwie smaczne....
na oliwę rozgrzaną na kilka minut, przewrócić trzeba potem na drugą stronę i gotowe....
smacznego!!!
z ziemniaczanym puree z koperkiem i masłem i mizerią trochę inną wersją....
pyszne jak podsumował MŚ...:)

po dodaniu brokuła i ciecierzycy..:)


wersja bezglutenowa...w mące gryczanej...













wtorek, 26 sierpnia 2014

zupa szczawiowa....

obiecałam przepis znajomemu z Rzeszowa, pomaga mi bardzo więc robię to z przyjemnością...:)
baza pod zupę jak zwykły rosół, czyli kawałek kurczaka + włoszczyzna...trochę pieprzu i soli, liście laurowe i ziele angielskie...ja jeszcze dodałam odrobinę startego imbiru...
gotowało się to prawie 2 godziny na wolnym ogniu...po jakiejś godzinie musiałam odszumować....
szczaw do zupy najlepiej jak jest świeży...trzeba go sporo bo jak szpinak mocno się redukuje pod wpływem temperatury....
ja do tej użyłam szczawiu ze słoika produkcji mojej Mamy..:)
zabieliłam ćwiartką kefiru...i jeszcze dorzuciłam szklankę ugotowanej kaszy jaglanej...
i oczywiście ugotowane jajko bo bez tego zupa szczawiowa nie istnieje..:)
moja Mama podawała jeszcze na osobnym talerzu świezo ugotowane ziemniaki z koperkiem...
smacznego!!!





poniedziałek, 6 stycznia 2014

sałatka z kurczakiem, ciecierzycą, kiełkami i mnóstwem czosnku....

pomysł na tą sałatkę podsunął mi mój facet...tylko w jego wersji było 1,5 słoika majonezu i ogórki konserwowe...
dwie piersi z kurczaka podusić z przyprawami na patelni....
do miski puszka przepłukanej ciecierzycy, czosnku ile kto lubi, ja dodałam całą główkę zmiażdżonego....
marynowaną paprykę (ta akurat twórczości mojej mamy) w małe kawałki i do miski....(zamiast mogą być właśnie ogórki konserwowe)...
seler naciowy 2 gałązki na drobno i do miski....
pół opakowania kiełków rzodkiewki....
i do tego pokrojone drobno uduszone piersi z kurczaka...
porządnie wymieszać...
sól, pieprz, kurkuma, gałka muszkatołowa, curry, sproszkowany imbir...wszystko wg uznania...
i majonez...też wg uznania...ja dodałam 200ml (pół słoika)...
oczywiście na drugi dzień jest najlepsza bo wszystko się przegryzie....
smacznego!!!

zdjęcie zrobiłam przed dodaniem majonezu bo potem to już nie jest tak ładna..;)



SAMO ZDROWIE!!! mikstura na teraz...

1 główka czosnku 2 korzenie chrzanu (lub 4 spore łyżki) 2 papryczki chili 2 cebule spory kawałek korzenia imbiru łyżka kurku...